niedziela, 22 kwietnia 2018

Niedzielny Karpiu: Och, mój mityczny "stylu".


Gramy ofensywny futbol, tworzymy bardzo dużo sytuacji, oddajemy niezliczoną ilość strzałów na bramkę. Pomimo „gry na tak” Widzew wygrywa 3 spotkania, 2 remisuje i 2 przegrywa. Walka o awans mocno się komplikuje, a kibice żądają głowy Franciszka Smudy.

Na szczęście powyższy scenariusz jest tylko wyobraźnią autora. Fakty są takie, że Widzew w rundzie jesiennej wygrał 6 na 7 rozegranych spotkań, powiększa przewagę nad goniącym peletonem i zmierza po awans. Oczywiście, w grze jest bardzo dużo mankamentów. Sam krytykowałem „Franza” już kilka razy, jednak zdobycz punktowa broni pracę trenera. Mecz z Olimpią Zambrów był najsłabszym za kadencji Smudy, to jest bezdyskusyjne. Mimo wszystko, udało nam się zdobyć trzy punkty, które przybliżają nas do awansu. Jednak jak czytam komentarze kibiców, to i tak żądają głowy trenera. 18 punktów na 21 możliwych do zdobycia. Kibicom się nie dogodzi.

Mam wrażenie, że pamięć kibica jest dobra ale wybiórcza. Czy za trenera Płuski zachwycaliśmy stylem? Nie, często narzekano na grę zespołu, na „szrot” sprowadzony do Łodzi. Czy ktoś pamiętał o stylu, gdy na Piotrkowskiej świętowaliśmy awans do III ligi? Wątpię, bo wszyscy byli pijani ze szczęścia. Później broniono decyzji o zwolnieniu trenera, argumentując to brakiem zwycięstwa w trzech kolejnych spotkaniach. Zapomniano o tym, że zremisowaliśmy pechowo z rezerwami Jagiellonii oraz w derbach Łodzi. Porażka z Huraganem faktycznie chluby nam nie przyniosła, jednak w Morągu punkty straciło dużo zespołów. Tego już nie odnotowano w pamięci. Co najważniejsze, zapominamy chyba w jakim miejscu jesteśmy. Nie gramy w ekstraklasie, tylko rywalizujemy w tej samej lidze co Sokół Ostróda, Mazur Ełk czy Ursus Warszawa. Nie jesteśmy zespołem o dwie klasy lepszym od rywali. Jesteśmy zespołem trzecioligowym, który walczy o awans do drugiej ligi, pamiętajmy o tym.

Ostatni raz, gdy mieliśmy „styl” i graliśmy ofensywnie, stadion śpiewał „Wojciech Stawowy, najlepszy trener ligowy”. Co prawda nie stadion Widzewa tylko Miedzi i śpiewano to ironicznie, ale przynajmniej śpiewano. Mieliśmy grać Rock&Rolla połączonego z muzyką klasyczną a wyszło Disco-Polo połączone z siostrami Godlewskimi. Ale mieliśmy ten mityczny „styl”. Teraz tego „stylu” nie ma i wiecie co? Póki wygrywamy i przybliżamy się do awansu, to jakość naszych widowisk mi nie przeszkadza. Awans w tym sezonie jest dla nas kluczowy. Każdy kolejny sezon spędzony w trzeciej lidze, będzie obciążeniem finansowym dla klubu. Awansujmy i opuśćmy na zawsze koszmar, zwany trzecią ligą. O stylu zapomnimy na „Pietrynie”.

Pewien były piłkarz Widzewa powiedział mi, że trener Smuda kiedyś był dziesięć razy gorszy i szkoda, że się zmienił. Też zaczynam tego żałować…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz